Skip to main content
Home » Sławne Polki o zdrowiu » Jestem Kasia, mam 53 lata i galopującą menopauzę
Sławne Polki o zdrowiu

Jestem Kasia, mam 53 lata i galopującą menopauzę

Fot.: Magdalena Wójcik PhotoSense

Katarzyna Bujakiewicz

Polska aktorka filmowa i teatralna. Absolwentka PWST we Wrocławiu. Popularność zdobyła dzięki rolom w serialach „Na dobre i na złe” oraz „Magda M.”. Ceniona za naturalny styl gry, łączy karierę aktorską z działalnością charytatywną.

To już czwarty rok, kiedy jesteśmy razem: ja i moja menopauza. Uczymy się siebie – tak o nowym etapie w swoim życiu opowiada aktorka Katarzyna Bujakiewicz. Otwarcie przyznaje, że od kiedy zaczęła szanować potrzeby swojego organizmu, jej życie zmieniło się na lepsze.


Jak wyglądała pani pierwsza reakcja na objawy menopauzy? Co było najtrudniejsze?

Miałam przedłużające się krwawienia, więc odwiedziłam moją panią doktor i tak dowiedziałam się, że zaczęła się u mnie perimenopauza. Nie przypuszczałam, że to może być już to. Biorąc pod uwagę doświadczenia mojej mamy, sądziłam, że to trochę za wcześnie.

Największym dyskomfortem są dla mnie uderzenia gorąca. Kiedy wchodzę na plan, gdy jest 30 stopni na plusie i zakładam jakiś kostium ze sztucznych materiałów, czuję, jakby wszystko mnie paliło i się przyklejało. A przecież nikt nie przerwie dla mnie spektaklu, gali czy jakiegoś show, nie wyłączy kamery ani nie przestanie mi robić zdjęć, dlatego że występują mi poty i wyglądam źle.

Dlaczego menopauza bywa tematem tabu, wręcz powodem do wstydu, i uważa się ją za koniec kobiecości? Czy czuje pani, że ta narracja powinna się zmienić?

Ktoś nam wmówił, że menopauza to jakiś koniec. Też słyszałam tę narrację, że teraz to już tylko będę się okropnie starzeć, zanikną mi mięśnie, a skóra zwiotczeje. Ja się przed tym buntuję i jestem przykładem na to, że takie postrzeganie menopauzy nie jest zgodne z prawdą. Z różnych względów nie mogę się wspomagać hormonalną terapią zastępczą, więc po prostu staram się zdrowo żyć.

Wszyscy mi mówią, że nie wyglądam na swój wiek, czyli jednak się nie posypałam (śmiech).

Niestety, wstyd wśród kobiet jest wszechobecny: wstydzimy się, że mamy okres, że mamy menopauzę, że przytyłyśmy, że za bardzo schudłyśmy, że biust nam opada po karmieniu. Pomyślmy, ile zmian zachodzi w ciele kobiety na przestrzeni lat. A celebrytki opowiadają, jak to dwa dni po porodzie wracają na plan i świetnie wyglądają. My się naprawdę przez to gubimy i czujemy niewystarczające. Uważam, że trzeba jak najwięcej mówić o tym, że każda z nas jest inna, a kreowany w mediach wizerunek znanych osób nie zawsze prawdziwy, tak naprawdę widzimy fragment rzeczywistości, często podkolorowanej.

Kiedy mówię do kobiet na różnego rodzaju eventach, spotkaniach, zaczynam tak: „Ja jestem Kasia, mam 53 lata i galopującą menopauzę. Wybaczcie, że co jakiś czas będę tu biegała z wachlarzem”. Mówię to, żeby w pewnym sensie odczarować ten temat, trochę obśmiać, sprawić, żeby nie kojarzył się z  czymś strasznym i wstydliwym.

Jakie są pani sposoby na radzenie sobie z wyzwaniami menopauzy?

Warto słuchać swojego organizmu. Dla mnie podstawa to umiarkowany ruch na świeżym powietrzu – zauważyłam, że wtedy mam mniej uderzeń gorąca. Jeśli jednak komuś pomaga intensywne bieganie – nie powiem złego słowa, bo przecież każda z nas potrzebuje czegoś innego. Kiedyś biegałam maratony, jeździłam na rowerze, chodziłam na siłownię i robiłam milion różnych rzeczy, ale w którymś momencie mój organizm powiedział: „stop”. Teraz moją najintensywniejszą aktywnością jest domowy triathlon, czyli: pranie, sprzątanie, gotowanie. Czasem nawet podbiegnę trochę na spacerze z psem, ale jest to raczej w kategorii slow joggingu (śmiech). Odkryłam pilates na reformerach – dodaje mi energii, a nie ją odbiera. Na zajęciach spotykamy się w grupie fajnych kobitek, dzielimy się doświadczeniami i dzięki temu pewne rzeczy łatwiej przejść.

Katarzyna Bujakiewicz trzymająca bukiet grypsówki, opowiada jak menopauza wpłynęła na jej życie
Fot.: Magdalena Wójcik PhotoSense

Skupiam się na zdrowym odżywianiu. Unikam przetworzonej żywności. Mój organizm nie wybacza już tyle, co w wieku 20-30 lat. Oczywiście, czasem pójdę do restauracji, ale przestałam demonizować kuchnię. Staję przy tych moich garach i się cieszę, że mogę zrobić coś dla siebie i rodziny.

Staram się pić dużo ziół, przede wszystkim czerwoną koniczynę, i kompoty, takie jak robiła moja babcia. Mamy w swojej strefie klimatycznej fantastycznie nawilżające gruszki. Można też ugotować jabłka z suszonymi owocami.

Bardzo cenię sobie medycynę chińską i stare, babcine mądrości: przecież kiedyś kobiety, gdy źle się czuły, po prostu odpoczywały, robiły sobie drzemki. A my ciągle gdzieś pędzimy. W tym wieku już nic nie musimy, tylko możemy. Pomagają mi też suplementy – warto poradzić się w tej sprawie swojego lekarza prowadzącego.

Co menopauza zmieniła w pani życiu?

W menopauzie fantastyczne jest to, że zaczynamy stawiać granice. Mówiąc językiem młodzieżowym, mamy wywalone (śmiech) – po prostu bardziej dbamy o swój dobrostan psychiczny i fizyczny. To jest wspaniałe i… może się bardzo nie podobać innym. W moim zawodzie nie ma stałego rytmu i zazwyczaj w jednym czasie następuje kumulacja pracy. Gdy miałam mniej lat, znosiłam tę dużą intensywność z cierpliwością. Teraz potrzebuję i chcę wybierać, odmawiać, bo wiem, że mój organizm nie da rady ze wszystkim.

To już czwarty rok, kiedy jesteśmy razem: ja i moja menopauza. Uczymy się siebie.

Znajduję w tym same pozytywne rzeczy. Byłam dziewczyną, która dążyła do perfekcjonizmu, do tego, żeby ciągle komuś coś udowadniać. Wraz z menopauzą naturalnie pojawił się taki zdrowy egoizm i na przykład pogoń za jakimiś rolami w ogóle nie ma dla mnie znaczenia. Zależy mi na tym, żeby pracować w swoim rytmie, mieć poczucie sensu i wpływu, być szczęśliwa, zamiast prezentować światu, co jeszcze mogę pokazać, na co mnie stać. Kiedy różne portale porównują mój obecny wygląd z tym, kiedy miałam 20, 30, 40 lat, i czytam komentarze typu „jak mogła się tak zaniedbać”, już mnie to nie dotyka, raczej bawi. Ciało kobiety przez lata doświadcza mnóstwa rzeczy i się zmienia. Urodziłam córkę, teraz przechodzę menopauzę. Już nie patrzę nerwowo, co by tu zrobić, żeby oszukać ten czas, tylko naprawdę, przysięgam, mam to gdzieś.

Katarzyna Bujakiewicz siedząca na krześle, opowiada jak menopauza wpłynęła na jej życie
Fot.: Magdalena Wójcik PhotoSense
Next article