Skip to main content
Home » Zdrowa w każdym wieku » Migrena – gdy ból staje się codziennością
Zdrowa w każdym wieku

Migrena – gdy ból staje się codziennością

Sylwia Ryba

Twórczyni internetowa, autorka @ta.ryba.nie.plywa na Instagramie, gdzie dokumentuje swoją drogę do bardziej zbalansowanego życia. Od ponad 10 lat zmaga się z migreną i dziś dzieli się swoimi doświadczeniami, by pokazać innym, że można szukać skutecznej pomocy i odzyskać kontrolę nad codziennością.

Migrena w bardzo dużym stopniu wpływa na moje życie prywatne i zawodowe. Często czuję, że jestem najbardziej problematyczną osobą w grupie, gdy robimy coś ze znajomymi. Rezygnuję z wielu planów w ostatniej chwili lub wcale ich nie chcę planować w obawie przed bólem – opowiada chorująca na migrenę Sylwia Ryba.


Jak zwykle zaczynają się u pani napady migreny i jakie objawy im towarzyszą?

Moje napady migreny mają dość charakterystyczny początek. Najpierw pojawiają się nagłe zmęczenie i napięcie mięśni, które zaczyna się w karku i ramionach, a następnie wędruje do mięśni twarzy, języka, a nawet czubka głowy – zawsze bardziej po prawej stronie. Często wtedy staję się rozdrażniona, wrażliwsza na otoczenie albo otępiała, jest ze mną utrudniony kontakt.

Kiedy ból przenosi się za prawe oko i w okolice skroni, wiem, że to nie będzie zwykły (tak, jestem na etapie, kiedy on jest niemalże codziennością) napięciowy ból głowy. Gdy napad się rozkręci, ból zaczyna pulsować przy nawet najmniejszym wysiłku, włącza się światłowstręt, nadwrażliwość na dźwięki i zapachy. Jeżeli nie uda mi się przerwać napadu w odpowiednim momencie, ból gwałtownie narasta i obezwładnia. Jedyne, co wtedy mogę zrobić, to położyć się w ciemnym pokoju i czekać, aż leki i odpoczynek przyniosą ulgę. Nie zawsze tak się dzieje.

W najcięższych napadach pojawiają się mdłości i wymioty. To moment, w którym wiem, że sama sobie już nie poradzę. Kilkukrotnie kończyło się to wizytą na SOR-ze.

Czynniki wyzwalające i wpływ na codzienne życie

Najtrudniejsze w migrenie jest to, że jej czynniki wyzwalające bywają sprzeczne. Czasem napad wywoła zbyt wczesna pobudka, a innym razem zbyt długie spanie. Zdarza się, że atak prowokuje zbyt obfity posiłek, a czasem właśnie zbyt długie odkładanie jedzenia.

Napady pojawiają się niemal zawsze w okolicach miesiączki, dlatego planuję ważne wydarzenia z myślą o cyklu, żeby nie musieć ich odwoływać.

W ostatnich miesiącach sytuacja była wyjątkowo trudna: w ciągu miesiąca średnio przez 24 dni miałam ból napięciowy, a 11 z nich przeradzało się w napady migreny. To znaczy, że praktycznie cały miesiąc spędziłam z jakimś rodzajem bólu głowy. To doświadczenie mocno odbiło się na mojej pracy i relacjach. W pewnym momencie musiałam wziąć zwolnienie lekarskie, by móc zadbać o zdrowie i poradzić sobie również z depresją, która pojawiła się w wyniku przewlekłego bólu.

Leczenie i doświadczenia z systemem opieki zdrowotnej

Przez lata radziłam sobie doraźnie: leki przeciwbólowe. Ten rok był jednak przełomowy, bo liczba napadów stała się tak duża, że zaczęłam leczenie profilaktyczne.

Obecnie podjęłam się leczenia migreny, które w moim przypadku ma zapobiegać migrenom. Suplementuję magnez, bo zdiagnozowano u mnie tężyczkę utajoną (jest to temat, który bardzo polecam zbadać osobom cierpiącym na migreny).

Połączenie farmakoterapii z odpoczynkiem od pracy zaczęło dawać pierwsze efekty. Niedługo wracam do obowiązków zawodowych i zobaczę, czy uda się utrzymać ten efekt. Wiem, że istnieją inne metody.

Moja droga do tego momentu nie była łatwa. Przez lata nikt z neurologów nie poświęcił mi więcej niż kilku minut, nikt nie wyjaśnił, czym jest ból z odbicia, nikt nie ostrzegł przed zbyt częstym sięganiem po leki, nie wyjaśnił, po czym poznać, że to już migrena przewlekła.

Dopiero kiedy w czerwcu tego roku trafiłam na SOR i usłyszałam od lekarza: „Nie musi się pani tak męczyć, istnieją skuteczne metody leczenia”, poczułam, że to czas, aby zawalczyć o swoje zdrowie.

Teraz jestem pod opieką neurolożki, która jest nie tylko profesjonalna, ale też empatyczna. Daje mi poczucie, że nie jestem z tym sama i że można coś zrobić, by lepiej żyć.

Next article