Mimo pojawienia się leków nowej generacji tylko jedna czwarta pacjentów z migreną jest leczona profilaktycznie. Tymczasem nowoczesne terapie działają szybko, skutecznie i są bezpieczne, nawet dla osób z wielochorobowością.

Dr n. med. Ewa Czapińska-Ciepiela
Neurolożka, specjalizuje się w leczeniu padaczki i bólów głowy. Absolwentka Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego CM, stypendystka Europejskiej Federacji Bólów Głowy. Pracuje w Centrum Leczenia Padaczki i Migreny w Krakowie. Prowadzi bloga popularno-naukowego na temat migreny i padaczki okiemneurologa.pl, a także edukacyjny profil dla pacjentów na Facebooku i Instagramie o tej samej nazwie.
Czym jest leczenie profilaktyczne migreny i dlaczego powinno stać się standardem?
Jest to leczenie zapobiegawcze, które zmniejsza liczbę napadów migreny w miesiącu i skraca czas ich trwania. Ponadto powoduje, że stosowane doraźnie leki łatwiej przerywają te napady, dzięki czemu pacjent bierze ich mniej, co pozwala uniknąć polekowego bólu głowy.
Leczenie profilaktyczne powinno być standardem postępowania w praktyce klinicznej, ponieważ znacząco poprawia jakość życia chorych. Niestety, z badań ankietowych, jakie przeprowadziłam wraz z innymi lekarzami, wynika, że tylko 25 proc. migreników, którzy kwalifikowaliby się do takiego leczenia, rzeczywiście je otrzymuje.
Jakie są główne różnice między starszymi a nowoczesnymi lekami stosowanymi w profilaktyce migreny?
Te starsze to leki z różnych grup farmakologicznych, w tym przeciwpadaczkowe, przeciwdepresyjne, kardiologiczne. Nie zostały opracowane z myślą o profilaktyce migreny, ale ponieważ udowodniono ich skuteczność w tym względzie, znalazły się w standardach leczenia. Z kolei nowe terapie są lekami szytymi na miarę – wycelowanymi w mechanizm, który powoduje migrenę. Odkryto, że na zakończeniach nerwu trójdzielnego unerwiającego głowę i twarz wydzielane są białka zapalne, w tym CGRP, które rozszerzają naczynia krwionośne w głowie, co skutkuje bólem. Nowoczesne leki nie działają na mózg w takim stopniu jak leki starsze, tylko precyzyjnie blokują szlak migreny.
Kolejną różnicą między starymi a nowymi lekami jest to, że te drugie możemy podawać rzadziej – są w formie nie tylko tabletek, ale i zastrzyków.
Dlaczego wcześniej wielu pacjentów rezygnowało z leczenia profilaktycznego migreny i co zmieniło się wraz z pojawieniem się nowych terapii?
Istnieje wiele badań mówiących o tym, że pacjenci z migreną nie stosują się do zaleceń i gdy pojawią się jakieś objawy uboczne, rezygnują z terapii. Jeśli jednak chory jest zdeterminowany, żeby leczyć migrenę, wraca do gabinetu i informuje o swoich niepokojach lekarza. Tych objawów ubocznych często można uniknąć, chociażby poprzez zmianę leku albo modyfikację dawki. Moja praktyka kliniczna pokazuje, że pojawienie się nowych terapii nie sprawiło, że pacjenci masowo zrezygnowali ze starszych leków. Nadal mają one zastosowanie i swoje plusy. Jeśli na przykład pacjent cierpi na tachykardię i kardiolodzy zamierzają już włączyć beta-bloker, to najłatwiej zastosować ten sam lek w profilaktyce migreny, a więc wybrać taki, który będzie działał też na układ nerwowy. Korzyść jest więc podwójna. W stosowaniu nowych leków ogranicza nas niestety przede wszystkim ich cena. Wobec tego zwykle zaczynamy od starszych terapii.
A jakie korzyści dla pacjenta niesie zastosowanie nowoczesnych leków?
Ich zaletą jest to, że rzadziej wchodzą w interakcje. Jeśli więc pacjent ma kilka różnych chorób i możemy leczyć go czymś, co będzie sprawdzało się zarówno w tych chorobach, jak i w migrenie, to świetnie. Jeśli jednak przyjmuje już wiele leków i włączy się kolejny, mogą nastąpić nieprzewidywalne interakcje. Wtedy lepsze będą nowe terapie. Ponadto wydaje się, że nowe leki nie mają zbyt wielu działań niepożądanych, choć są grupy pacjentów, u których do takiej terapii trzeba podchodzić z ostrożnością, na przykład pacjenci z nadciśnieniem tętniczym lub jego powikłaniami.